środa

TRZECI DZIEŃ ZAJĘĆ


Dziennikarze zapoznali się już z pierwszą legendą. Spisali ją, i zastanawiali się dziś nad nadaniem jej scenariuszowej formy. Nie było to proste, ale już niedługo będziemy mogli podzielić się przynajmniej jedną propozycją sceny. Na razie jednak publikujemy legendę w formie zasłyszanej i spisanej:


Legenda o Walgierzu Wdałym
Dawno, dawno temu, piękny hrabia Walgierz, władca Tyńca, trafił na dwór króla Francji. Był nie tylko mężczyzną niezwykłej urody, ale silnym i zręcznym, więc odnosił liczne zwycięstwa w turniejach. Szybko zwrócił na siebie uwagę córki króla – urodziwej Helgundy. Pokochał piękną królewnę – dla niej postarał się o honor podawania najwyższym dostojnikom napojów – wówczas była to wielka nagroda dla mniej znaczących rycerzy. Śpiewał królewnie melancholijne dumki pod oknami i w końcu sprawił, że całkiem oddała mu serce. Na dworze francuskim miał tylko jednego rywala – Arinalda, który chciał za wszelką cenę przeszkodzić w planowanej przez młodych ucieczce. Przekupywał strażników, stawiał zasieki na rzekach, przymuszał przewoźników – sam zakochany w Helgundzie, nie chciał jej oddać Walgierzowi. Wszystko to jednak na nic i Ariwaldowi pozostało już tylko jedno – wyzwał rywala na pojedynek. Długo walczyli rycerze, obydwaj potężni, a bój był zacięty, i tylko widok lubej panny dopomógł Walgierzowi Wdałemu do zwycięstwa. Młodzi wrócili razem do Tyńca i tam wzięli ślub. Nie tak miały się jednak zakończyć dole i niedole Walgierza. Kiedy poddani uskarżali się mu na Wisława Pięknego, księcia wiślickiego, że przeciw nim się wyprawia, hrabia na wojnę ruszył z domu i nie ustał, aż księcia w kajdanach do Tyńca nie przywlókł do wieży. Po tej wojnie ruszył na następną – tym razem na rozkaz króla, bronić granic. A ta przeciągała się, i przeciągała... A zamek w Tyńcu pozostawał bez władcy...Smuciła się piękna Helgunda, że mąż długo nie wraca, tęskniła, nudziła się też po trochu... A wierna sługa na bolączki znalazła pod ręką lekarstwo – po co daleko szukać, skoro mężowski zakładnik, dorodny taki, nieopodal w wieży rezyduje? Od słowa do słowa, a od słowa do czynu, i zapomniała przy pięknym Wisławie Helgunda przysięgi małżeńskie. A od czynu do następnego, i uciekła z kochankiem do Wiślicy. Wrócił Walgierz po wojnie – nie zastał żony w zamku. Gniew nim szarpnął, ból zapałał, sam pognał po zemstę. A tam w Wiślicy zdradziecka małżonka w pułapkę go wciągnęła, słodkimi słowy wabiąc, na kolana klękając, przysięgi składając. Dał się zaprowadzić do ukrytego pokoju, gdzie mu by miał być Wisław wydany – a tymczasem to jego tam w kajdany zakuli. miecz jego własny na łańcuchach nad nim zawiesili. Żona jego bezecna na oczach uwięzionego męża z kochankiem Wisławem się pieściła, lecz Walgierz milczał, słowa do nich żadnego nie wypowiadając. Czasem tylko ze swoją strażniczką parę słów zamienił – z siostrą Wisławą, szpetną dziewczyną okrutnie, a Rynga jej było na imię. I ta właśnie dziewczyna, patrząc na mękę, którą znosił bez słowa skargi, okazała mu litość, a w zamian za obietnicę małżeństwa, uwolniła go z kajdan i oddała mu miecz. Tego wieczora więc Walgierz kilkoma tylko słowami okazując nadchodzące chwile zemsty, pożegnał wiarołomnych i zabił ich, a potem wreszcie wrócił do swego zamku w Tyńcu, gdzie razem z Ryngą dożył szczęśliwej starości.
 
A to już prace nad scenami: 

 Tymczasem grupa muzyczno - choreograficzna cwiczyła intensywnie dykcję, żeby poradzic sobie z wymawianiem imienia "Walgierz Wdały":


Zaś grupa scenograficzno-kostiumowa zajmowała się zagadnieniem światła i jego właściwości.


Na koniec nastąpiła krótka konfrontacja grupy aktorskiej z pracą nad postacią. Uczestnicy wybrali sobie charakterystyczne postacie, które mogłyby pojawić się w Piekarach i próbowali odtworzyc je na scenie.


Ci którzy w danym momencie byli na widowni, wspierają kolegów uważną obserwacją...

Na koniec głos "od wewnątrz" czyli małe cwiczenie z robienia wywiadów, przeprowadzone przez Ulę Furgał z grupy dziennikarskiej, z pomocą Kingi Górki z grupy muzyczno-choreograficznej:


WYWIAD Z KINGĄ GÓRKĄ Z GRUPY CHOREOGRAFICZNO-MUZYCZNEJ 06.07.2011r.
Jak Ci się podoba na warsztatach ?

Kinga Górka: Jest przyjemnie, miło i mam fajną grupę.

Jak Ci się pracuje w zespole ze starszymi?

KG: Świetnie. Mogę się od nich czegoś nauczyć, bo mają doświadczenie.

Czy podoba Ci się nauczyciel, pani Ewelina?
KG: Tak, oczywiście. Czasem nas „męczy”, ale przez to więcej się dowiemy.

Kogo chciałabyś zagrać w przedstawieniu?

KG: Zła rolę, negatywną postać.

Jak według Ciebie powinny wyglądać zajęcia? Czy chciałabyś w nich coś zmienić?

KG: Nie, nic nie trzeba zmieniać, bo plan jest idealny.

Czy chciałaś być w swojej grupie, czy wolałabyś być w innej?

KG: Wolę być w swojej grupie.

Jakie są ćwiczenia i zabawy w waszej grupie?

KG: „Rozciąganie” twarzy, turlanie się po sobie, opowiadanie historyjek, wyobrażanie
 sobie różnych rzeczy, improwizacje, np. na podstawie słowa „małpa”.

Co Ci się najbardziej podobało w dzisiejszym dniu?

KG: Naśladowanie „psa”, rozciąganie mięśni twarzy, improwizacje ruchowe.

Jakie są Twoje dzisiejsze wrażenia?

KG: Jestem trochę zmęczona, ale szczęśliwa, bo dobrze wykorzystałam ten dzień.

Kto z grupy jest według Ciebie najfajniejszy?

KG: Wszyscy są super. Z każdym mogę się dogadać. Każdy jest wyjątkowy.

                                                        Wywiad przeprowadziła Ula Furgał z grupy dziennikarskiej


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz